TarNowiny komentują:

 

Gdzie ten Ciesielczyk jeszcze nie był? Teraz u Kukiza? Jak donosi na Blogpress Piotr Marzec, wśród uczestników kongresu, który się odbył już we wrześniu 2013 w Warszawie, i na którym zawiązany został „Ruch Kukiza”, oraz wśród sygnatariuszy jego deklaracji założycielskiej Ruchu obecny był znany z „uczciwości” Marek Ciesielczyk, obecnie tarnowski radny. Reprezentował tam swoje Stowarzyszenie „Uczciwość”. Proszę czytać dalej.

 

Wśród uczestników kongresu, który się odbył już we wrześniu 2013 w Warszawie, i na którym zawiązany został „Ruch Kukiza”, oraz jednym z sygnatariuszy deklaracji założycielskiej Ruchu, obecny był znany z „uczciwości” Marek Ciesielczyk, obecnie tarnowski radny. Reprezentował tam swoje Stowarzyszenie „Uczciwość”.

 

W sumie to żadna rewelacja, bo każdy tarnowian, w minimalnym przynajmniej stopniu znający lokalne polityczne podwórko, mógł się tego spodziewać, a raczej tego obawiać. Obawiać się, bowiem ta spontaniczna „Kukizomania” młodych ideowych zagrożona jest przez, wiecznie młodych, starych wyjadaczy, co z niejednego już koryta wygarniali.

Zastanawiająca jest informacja Piotra Marca, że „Ruch Kukiza” został założony już ponad półtora roku temu, we wrześniu 2013 roku. A przecież w mediach Kukiz i jego polityczna akcja kandydowania na prezydenta RP prezentowana jest jako spontaniczna, wcześniej nie przygotowana, akcja niemalże politycznych debiutantów.

Tutaj przekierowanie do artykułu Piotra Marca.

 

Sam, osobiście, słuchając nieskładnych stylistycznie wypowiedzi Pawła Kukiza, jego wielowątkowość zaplątanie artykułowanych myśli, tę jego ogólnikowość oraz pewność siebie jak również słysząc aplauz słuchaczy nie zważających na to co mówi i nerwowo reagujących na jakikolwiek ślad krytyki, nie mogę pozbawić się pewnego déjà vu. Odnoszę wrażenie powrotu do naszej fascynacji Lechem Wałęsą, który też plątał myśli, kaleczył składnię języka polskiego, był pełen samozadowolenia i pewności, i też był przez nas bezkrytycznie uznawany, a który tak nas oszukał... tak daliśmy się oszukać.

Boję się aby pokolenie po nas następne, a może nawet trzecie, pokolenie naszych wnuków. nie dało tak się wyprowadzić w pole jak sami zostaliśmy wyprowadzeni Z tą różnica, że nas oszukiwano zespołowo: Michnik. Mazowiecki Kiszczak, Kuroń etc. i to w warunkach braku jakiegokolwiek dostępu do niezależnych mediów. Nadzieja w tym, że obecnie pokolenie mające kolejnego politycznego idola, mając dostęp do niezależnych informacji, nie ulegnie tak łatwo życzeniowemu myśleniu.

Tutaj link do spotkania liderów "Ruchu Kukiza" dziennikarzami nie bojącymi się zadawać trudne pytania, jakie sami zadalibyśmy. I słyszymy odpowiedzi niesatysfakcjonujące ani dziennikarzy ani mnie. A państwa? Przekierowanie  do wideo ze spotkania w klubie Hybrydy. Tutaj przekierowanie  do wideo ze spotkania w klubie Hybrydy.

 

I jeszcze jedna przykra dla pokolenia  „Solidarności” konstatacja. „Kukizomania” jest buntem młodego pokolenia przeciwko rzeczywistości, którą myśmy im, chcąc - nie chcąc, zbudowali (bardziej nie chcąc, ale to dla nich nie ma znaczenia). „Wałęsizm’ był naszą manią - „Kukizm” jest ich. Nas w tę bezkrytyczną wiarę w przywództwo wprowadzały okoliczności: wszechobecna bolszewia, brak jakichkolwiek wiarygodnych mediów a tym samym niezwykła podatność na manipulacje, co Kiszczak z Michnikiem do bólu wykorzystali (teraz to wiemy). Obecnie młodzi buntownicy maja dużo więcej niż my mieliśmy: mają dostęp do mediów niezależnych i wiarygodnych. Co więcej! Mogą takie media swobodnie tworzyć. Tu jest ich przewaga. I w tym jest nadzieja, że nie dadzą się na manowce się wyprowadzić.

 

A co o Kukizie i jego Ruchu sądzi red. Stanisław Michalkiewicz? W odpowiedzi na pytanie jednego ze słuchaczy, odpowiada:

Przekierowanie na relację wideo ze spotkania z redaktorem tutaj. (Sama odpowiedz na pytanie o Kukiza pada w 2 godzinie, minut 5. Polecam jednakże wysłuchanie całości wykładu, – bo jest zaiste frapujący).

 

I jeszcze opinia Krzysztofa Czabańskiego („Niedziela” z 21.6.2015):

„…jeżeli ktoś potrafi zebrać 100 tys. podpisów i zarejestrować się jako oficjalny kandydat w wyborach prezydenckich, a następnie uzyskać 20 proc. głosów, to znaczy, że stoją za nim sprawne struktury i spore pieniądze.”

 

Powrót