Tarnowscy „Żołnierze Wyklęci”

Kartki z kalendarza dr Marii Żychowskiej

 

 

 

Żołnierze Niezłomni,   Żołnierze Wyklęci,  nasi Bohaterowie

Styczeń

Starszy Sierżant Józef Łabno, ps. „Chmura".

Luty

Mieczysław i Bronisław Cielochowie, Stanisław Kiełbasa

Marzec

Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” (1 Marca)

 

Likwidacja szefa UB w Tarnowie – Juliana Świątka

Kwiecień 

Organizacja młodzieżowa  „MIEDZYMORZE”

 Maj

 Koło Militarne USA

Czerwiec

Organizacja harcerska POLSKA STRAŻ PRZEDNIA

Lipiec

Władysław Kowal, „Rola”, „Sanecki”

Sierpień

Pogotowie Akcji Specjalnej (PAS)   przy  Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym

Wrzesień

Likwidacja kpt. Lwa Sobolewa, sowieckiego doradcy

Październik

Związek Wolności

Listopad

Sprawa Józefa Krasa

Grudzień

Grudzień.  Sprawa Bolesława Pronobisa „Ikara”

 

 

 

 

 

Grudzień 1946.  Sprawa Bolesława Pronobisa „Ikara”

 

Bolesław Pronobis ps. „Ikar” był partyzantem AK w batalionie „Barbara” w 5 kompanii „Janina” 16 pp operującego w lecie 1944 roku na Ziemi Tarnowskiej. Brał udział we wszystkich akcjach kompanii, wymieniany jako dzielny żołnierz, także w plutonie cc por. „Radomyśla” Zbigniewa Matuli, poległego tragicznie w Słonej 23 X 1944 już po demobilizacji batalionu. „Ikar” był wówczas w Słonej, ale został wysłany z patrolem za zwiad, skutkiem czego ocalał. Potem ukrywając się wraz z grupą kilku żołnierzy przez kilka tygodni, dla utrzymania grupy, przeprowadził akcję rekwizycyjną u Karola Regieca w Janowicach.

8 lutego 1945 r. ujawnił swoją działalność w AK, wstąpił nawet do PPR i zaczął pracować w Okręgowym Zakładzie Energetycznym, jako komendant straży przemysłowej aż do 8 maja, do dnia aresztowania pod zarzutem współudziału w wymienionej akcji.

W tarnowskim więzieniu przebywał od 12 maja do 1 lipca 1945 r. W nocy z 1 na 2 lipca 1945 r. doszło do wielkiej i udanej ucieczki więźniów, zorganizowanej w związku z aresztowaniem żołnierza AK i ucznia Gimnazjum Mechanicznego. Przy wydatnej pomocy strażniczki Antoniny Niemczurównej uwolniono 35 więźniów.

Po rozproszeniu się większości, pozostałych 9 więźniów wraz z Niemczurówną i Pronobisem udało się do Trzemesnej, gdzie oczekiwał ich łącznik „Grota” z NSZ nakazujący utworzenie pododdziału do zadań specjalnych o nazwie „Huragan”. Równocześnie – nie dysponując żadnymi funduszami - uzyskali pozwolenie na dokonywanie rekwizycji za pokwitowaniem, dla utrzymania pododdziału. Otrzymali też nowe kenkarty (dowodów osobistych jeszcze nie było). Niemczurówna na nazwisko Leonarda Piątkowska, a Pronobis na nazwisko Aleksander Skalmierski. Od „Grota” otrzymywali też biuletyn pt. „Jutrzenka”.

Z konieczności, dla utrzymania się, wykonali kilka akcji rekwizycyjnych podpisywanych, jako „Ikar, „Szczerbiec” lub NSZ. W Kąśnej np. rozdali pracownikom młyna po 25 kg. mąki. Dokonali także akcji na posterunek MO w Ciężkowicach zabierając maszynę do pisania i pistolet.

 

Po ogłoszeniu amnestii (2 VIII 1945) r. i ujawnieniu się większości członków „Huraganu”, wobec braku nadziei na oczekiwany wybuch III wojny światowej, oddział przestał istnieć z końcem sierpnia.

Pronobis, który nie ujawnił się, wyjechał do Niwki k. Będzina gdzie mieszkała żona z dziećmi i zajął się handlem. Ponownie aresztowany 14 I 1946 r. został przewieziony do więzienia św. Michała w Krakowie na ul., Senacką. Po kilku przesłuchaniach, w czasie których zaprzeczał by brał udział w kilku obciążających go napadach rabunkowych, rozprawa została wyznaczona na 21 sierpnia 1946 r.

Na 3 dni przed rozprawą udało mu się zbiec z więzienia. Stało się to 18 sierpnia 1946 r. przy pomocy grupy podwładnych „Ognia” Józefa Kurasia, jakkolwiek to właśnie Pronobis i Władysław Dziedzic ps. „Waldemar” są uważani za inicjatorów tegoż.  Nawiązali oni kontakt ze strażniczką Ireną Odrzywołek, która dostarczyła im broń i umożliwiła kontakt zewnętrzny. Całą brawurową akcją dowodził jednak Pronobis, który podstawioną ciężarówką Ministerstwa Ziem Odzyskanych z Katowic, przewiózł uciekających, tuż pod Placem Inwalidów (siedzibą Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego), do Ojcowa, gdzie rozbroił 4 milicjantów, zorganizował zbiórkę uwolnionych, zatrzymał samochód z oficerami LWP, których poinformował o akcji. Samochód został odstawiony do hali targowej na Grzegórzecką w Krakowie. Okazało się, że uwolniono 64 więźniów. W rezultacie tej brawurowej akcji, UB zaplanowało metodyczną likwidację podziemia niepodległościowego.

 

„Ikar” uformował z uwolnionych więźniów oddział partyzancki działający w powiecie miechowskim, potem w tarnowskim. Ale rozbity we wsi Jastrzębia, przeszedł do powiatu limanowskiego, gdzie doszło do spotkania z „Ogniem”. Pronobis chciał utworzyć samodzielną grupę pod swoją komendą z uwolnionych więźniów, ale nie zgodził się na to „Ogień”. W rezultacie tego „Ikar” wraz z Władysławem Dziedzicem „Waldemarem”  i Władysławem Byrskim „Bajanem” – odeszli ze zgrupowania „Ognia”.

 

Wyjechali do Chorzowa, gdzie u kuzynki mieszkała żona Pronobisa wraz z ukrywająca się Ireną Odrzywołek. Stąd nawiązali kontakt z grupą NSZ „Bartka” Henryka Flame, starając się o uzyskanie nowych dokumentów by przedostać się na Zachód. Także oddział „Bartka” zamierzał dostać się za granicę.

Żądane dokumenty uzyskali za pośrednictwem „Lawiny” Henryka Wendrowskiego, przez jego łącznika o ps. „Korzeń”. Bolesław Pronobis na nazwisko Władysław Szczepański, a Władysław Byrski na nazwisko Stanisław Markowski.

 

      Nie wiedzieli wówczas, że zarówno „Lawina” jak i „Korzeń” są wytrawnymi agentami UB skierowanymi przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego do likwidacji zgrupowania „Bartka”. „Lawina” istotnie doprowadził do pełnej pacyfikacji tegoż, przez obrzucenie w czasie snu jednej grupy granatami, drugą rozstrzelali sami sowieci strzałami katyńskimi, natomiast los trzeciej grupy umieszczonej w zaminowanym baraku jest do dzisiaj nieznany, podobnie jak i miejsce ich pochówku. Sprawę wyjaśnienia okoliczności śmierci 167 żołnierzy NSZ „Bartka” w 1993 r. umorzono.

 

Nic dziwnego, że „Ikar” uwierzył „Lawinie”. 2 XI 1946 r., obydwaj z Byrskim i „Korzeniem” szli w Chorzowie na spotkanie z „Lawiną”, ale na ul. 3 Maja zostali otoczeni przez sześciu funkcjonariuszy WUBP z Katowic.  „Korzeń” oczywiście zdołał zbiec.

 

5 listopada aresztowana została Irena Odrzywołek. Rozpoczęte zaraz śledztwo skończono 15 listopada a  3 grudnia  1946  r.   Wojskowy Sąd Rejonowy w Katowicach wydał wyrok.

Kara śmierci dla  Bolesława   Pronobisa,

Kara  śmierci  dla  Ireny  Odrzywołek,

15 lat więzienia dla Władysława  Byrskiego.

 

5 grudnia  Pronobis zwrócił  się z prośbą o ułaskawienie  do Bieruta  argumentując, że jest synem górnika, że zawsze  stawiał dobro Polski  na pierwszym planie, że brał udział w obronie Lwowa w 1939 r., walczył w batalionie partyzanckim z okupantem hitlerowskim, był dwukrotnie ranny, nie splamił rąk krwią, nie popełnił żadnego morderstwa,   jest odznaczony  Krzyżem Walecznych i Krzyżem Zasługi, że ma żonę i dwoje małych dzieci.

Odpowiedzi nie było.

 

Wyrok wykonano bardzo szybko, bo za 12 dni od daty  przesłania prośby.

17 grudnia 1946 roku, po odczytaniu wyroku  została oddana salwa karabinowa, w wyniku której  Bolesław  Pronobis poniósł śmierć.

 

W tym samym dniu wykonano wyrok na Irenie Odrzywołek.

 

Tak wyglądała  prawda.

 

A jak wygląda w relacji   funkcjonariusza MO Stanisława  Witka?

W swoich wspomnieniach przeznaczonych do druku informuje, że mając zgodę  Powiatowej Komendy MO  usiłował  odciągnąć  Pronobisa z konspiracji. Zresztą ten miał ze łzami w oczach wyżalać mu się, że ma dość  tego  życia, że ma gruźlicę itd. Umówili się więc za 3 dni, które Witek potrzebował by uzyskać zgodę swoich władz na  jego powrót do cywila. Niestety – ubolewa milicjant -  Pronobisa nie mogłem już spotkać. Niebawem został zastrzelony. I pyta:, „Kto zakazał „Ikarowi” ujawnienia? Stare wygi. Zimno kalkulujący politykierzy..

Tak wyglądała   prawda historyczna w wydaniu komunistycznym.

Czy coś nam to nie  przypomina?

Powrót

 

 

 

 Listopad 1949.  Sprawa Józefa Krasa

    

  Na bazie byłej Placówki AK „Gertruda” w Gromniku, której członkowie w zasadzie nie ujawnili się melinując posiadaną broń, zaczęła się odtwarzać na wiosnę 1945 r. nielegalna poakowska organizacja Ruch Oporu Armii Krajowej. ROAK została przekształcona w jesieni 1945 r. w strukturę Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” (WiN) po wizycie Władysława Kowala ps. „Rola”, „Sanecki”. Kierownikiem Podrejonu „Południe”, w skład którego wchodził Gromnik, został Stanisław Pyzik b. żołnierz AK o ps. „Arwiński”, „Kwietniewski”.

W placówce istniały 2 plutony złożone z drużyn pochodzących z jednej miejscowości.  Dowódcą I plutonu zrzeszającego członków WiN-u z Gromnika, Golonki i Siedlisk – był funkcjonariusz MO Józef Kras, b. żołnierz AK o ps. „Wicher”.   Dowództwo AK zalecało, bowiem wstępowanie do struktur MO w nadziei ich właściwego ukierunkowania i zapobieżeniu aresztowaniom.

Józef Kras był funkcjonariuszem MO w Gromniku od stycznia 1945 r. do września 1946 r. Na polecenie Stanisława Pyzika zorganizował równolegle konspiracyjną drużynę, od której członków odebrał przysięgę. Zorganizowany przez niego pluton składał się z dwóch drużyn. W Golonce dowódcą był Józef Sterkowicz (także funkcjonariusz MO) a w Gromniku Ferdynand Kulinowski.. Zdobywaną broń gromadzono w domach Pyzika, Kulinowskiego lub Bolesława Urbana. Kolportowano prasę WiN-u pt. „Orzeł Biały” oraz „Wolność i Niepodległość”. Prasę do Ciężkowic dostarczała z Gromnika Stanisława Wójcik, później żona Józefa Krasa.  W jesieni 1946 r. Kras zwolnił się z MO i wyjechał do Szklarskiej Poręby gdzie pracował, jako kierownik domów wypoczynkowych Technikum Bytomskiego. Później wrócił jednak do Golonki wraz z żoną i tutaj został aresztowany 30 IX 1949 r., mimo, że ze swojej działalności ujawnił się w WUBP w Jeleniej Górze.

Skazany został trzykrotnie przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie: 5 XI 1949 r. na 5 lat więzienia, następnie 21 VI 1950 r. na 5 lat oraz utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na 2 lata z równoczesnym, przepadkiem mienia. Natomiast po ponownej rozprawie głównej bez udziału oskarżonego, prokuratora i obrońcy pod przewodnictwem por. Bronisława Lackowskiego WSR w Krakowie skazał go 19 kwietnia 1951 r. na 7 lat więzienia, utratę praw obywatelskich i honorowych na 2 lata oraz przepadek mienia.

W wyniku wielu starań żony, WSR w Krakowie postanowieniem z 9 IV 1954 r. złagodził poprzedni wyrok o 1/3 czyli do wysokości 4 lat i 8 miesięcy z utrzymaniem kar dodatkowych. Karę swoją Józef Kras odbywał w więzieniach w Tarnowie, Krakowie i w Sztumie oraz w kopalni węgla w Chorzowie, gdzie pracując ponad normę, uzyskał zaliczenie podwójnej ilości 12 miesięcy i 25 dni. W wyniku tegoż został zwolniony z OPW (Obozu Pracy Więźniów) w Chorzowie 26 maja 1954 r.

Po powrocie do żony i córeczki urodzonej miesiąc przed aresztowaniem, na skutek przepadku ziemi skonfiskowanej w wyniku wyroku, musiał ją z powrotem od państwa wykupić.

W swoim życiorysie Józef Kras napisał: „Byliśmy bezpartyjni, więc żyło się ciężko.  Słuchając Wolnej Europy żyliśmy nadzieją. Gdy powstała Wolna i Niepodległa okazało się, że nie jest taka, o jakiej przez lata marzyliśmy”.

  Powrót

 

 

 

 

Październik 1950.  Związek Wolności

 

 

W październiku 1950 r. na terenie Liceum Rolniczego w Zbylitowskiej Górze, w budynku klasztoru SS Sacre Coeur (Serca Jezusowego) zawiązana została konspiracyjna organizacja spośród miejscowych uczniów.

Inicjatorem tajnego związku był uczeń Jan Frankowski, jakkolwiek już wcześniej istniał jej zalążek wśród zbuntowanych chłopców, negatywnie odnoszących się do wprowadzanych wówczas na siłę reform w postaci: „kolektywizacji” wsi, dyskryminacji bogatszych chłopów uważanych za „kułaków” i z tej racji represjonowanych w różny sposób, niesprawiedliwych „dostaw obowiązkowych” i wielu innych. Młodzi adepci rozwoju ekonomicznego i kulturalnego wsi, nie tak wyobrażali sobie przyszłość polskiego rolnictwa.

                                

Już na pierwszym zebraniu, na wniosek Jana Kawy, nazwali się „Związkiem Wolności.”.    Wybrano zarząd w osobach:

-          Jan Frankowski, ps. „Rapliński” - przewodniczący,

-          Roman Kornaś - zastępca (mimo nieobecności),

-         Stefan Bugno, ps. „Rdzawik”sekretarz,

-         Stanisław Kowal ps. ”Granat”skarbnik,

-         Jan Kawa  -  magazynier broni,

-         Ignacy Leśniak - kierownik polit.-oświatowy.

 

W grudniu 1950 r. dwukrotnie składano przysięgę według tekstu najstarszego z nich Romana Kornasia o brzmieniu: „Ja, członek Związku Wolności przysięgam w obliczu Boga i Ojczyzny, że dotrzymam tajemnicy i nie zdradzę jej pod żadnym warunkiem, nawet i śmierci. Przyrzekam, że będę wiernie pracował i bronił Ojczyzny, niszcząc zasady komunizmu a stając w obronie wiary. Tak mi dopomóż Panie Boże i św. Krzyż.

 

Oficjalnie przyjęto, iż celem Związku jest walka z ustrojem i popieranie grup opozycyjnych, (z którymi jednak nie mieli żadnego kontaktu). Najpierw zamierzano przygotować się ideologicznie przez słuchanie radiostacji zagranicznych: ”Głosu Ameryki”, „Madrytu”, „BBC” i przekazywanie tych wiadomości w społeczeństwie, zwłaszcza prawdy o Katyniu.  Wiadomości czerpane stamtąd upewniały ich, że tak dłużej być nie może, by Polska pozostawała pod wpływem ZSRR.

 

Realnie patrząc na świat, wiedzieli, że muszą mieć jakieś fundusze. Zobowiązali się więc do płacenia składek i szukania darczyńców. Statut opracował Frankowski i zamierzał omówić go na zebraniach, ale z uwagi na warunki konspiracyjne, nie zdążył w całości go zaprezentować. Szukali na przywódcę kogoś starszego i doświadczonego, ale nie znaleźli.  Miejscowy ksiądz. proboszcz tłumaczył, że podpisał w Kurii Diecezjalnej deklarację o nie popieraniu tajnych organizacji, a siostry z klasztoru obiecały modlitwę.

Frankowski polecał swoim członkom by wstępowali do PZPR i ORMO gdzie łatwiej było zdobyć wiadomości i broń. Wysyłali listy z pogróżkami do aktywistów szkolnych, nawet do dyrektora Liceum Rolniczego Romana Kurkiewicza i przewodniczącego ZMP Kazimierza Wróbla, którzy potem potwierdzili to w zeznaniach na UB.

 

Nie zdołali jednak swej działalności rozwinąć gdyż obserwowani i w szkole i na praktykach rolnych w terenie, dokąd ich wysyłano, zostali rozszyfrowani.  Między Powiatowymi Urzędami Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowie i w Brzesku istniała tylko korespondencja dotycząca rozgraniczenia kompetencji, który urząd ma ich zlikwidować. Do końca 1951 roku aresztowano nie tylko wszystkich członków, ale nawet kandydatów na członków, jakimi byli: Antoni Kubicki i Józef Szczerba.

Wspomina Jan Kawa: „aresztowało nas UB tarnowskie, zrobili obławę jak wielki nalot. Chcieli, aby wywiązała się strzelanina. Ja zostałem aresztowany w nocy, niektórzy z kolegów też. Zawieźli nas do Tarnowa i jeszcze tej samej nocy przed świtem, rano, przywieźli nas do Brzeska. Tam nastąpiło przesłuchiwanie, które polegało na ciągłym wypytywaniu o wszystko. Zmieniali się funkcjonariusze, którzy nas przesłuchiwali a my byliśmy tym zmęczeni. Dali nam tylko po pół godziny snu i od nowa”.

Były też inne metody, jak wspomina Henryk Piechnik: „Przez całe dwa miesiące byłem przesłuchiwany…brano mnie prosto ze snu…Jak odmówiłem im odpowiedzi, to wylewali na mnie wiadro wody albo bili po głowie i po ciele pałkami lub kopali. Przykładali też do głowy pistolet i straszyli, że jeżeli się nie przyznam, to wyzamykają rodziców i całą rodzinę. Jak przynieśli śniadanie rano, gdy zaczynałem jeść, to zaraz zabierali mnie na przesłuchanie. To jedno śniadanie starczyło na kilka dni, bo nie dali go zjeść….”

Przesłuchania i metody, jakim byli w PU BP w Brzesku poddawani wszyscy działacze polityczni, były szczególnie dotkliwe.  Potem przewożono ich do Krakowa na Montelupich, gdzie traktowano ich jak dorosłych przestępców kryminalnych, prawdziwych „bandytów”.

 

Wyroki Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie były surowe.

 

Wyrokiem WSR z 15 II 1952 r. skazano:

-         Antoniego Kubickiego – za to, że „wiedział a nie powiedział” na 1 rok w zawieszeniu na dwa  lata, potem skorygowany na 1 rok i 6 miesięcy więzienia.

Wyrokiem WSR z 20 II 1952 r. skazano:

-         Józefa Pabiana – na 8 lat więzienia, utratę praw na 3 lata i przepadek mienia,

-         Tadeusza Ogonka, ps. „Bryła”, na 4 lata więzienia, utratę praw na 2 lata i przepadek mienia

-         Henryka Piechnika ps. „Siekierski” na 2 lata więzienia, utratę praw na 2 lata,

-         Jana Frankowskiego ps. „Rapliński” na 10 lat więzienia, utratę praw na 4 lata i przepadek mienia,

-         Romana Kornasia – na 6 lat więzienia, utratę praw na 3 lata,

-         Stanisława Kowala – na 6 lat więzienia, utratę praw na 3 lata,

-         Jana Kawę – na 7 lat więzienia, utratę praw na 3 lata,

-         Stefana Bugno ps. „Rdzawik” - na 4 lata, utratę praw na 2 lata i przepadek mienia,

-         Ignacego Leśniaka – na 5 lat więzienia, utratę praw na 2 lata i przepadek mienia.

 

Zgromadzenie Sędziów NSW uznało jednak te wyroki za zbyt niskie i po ponownej rozprawie 20 maja 1953 roku dodano im więcej. Wyroki podwyższono dla:

-         Romana Kornasia – o 3 lata więcej, do 9 lat łącznie,

-         Stanisława Kowala – o 2 lata więcej, do 8 lat łącznie,

-         Jana Kawy – o 2 lata więcej, do 9 lat łącznie,

-         Stefana Bugno – o 3 lata więcej, do 7 lat łącznie,

-         Ignacego Leśniaka – o 2 lata więcej, do 7 lat łącznie.

 

Skazani na cztery miesiące przed maturą, nie chcieli wracać do tamtych przerażających wspomnień. Bowiem po wyjściu z więzień, żaden nie mógł znaleźć pracy, nie mówiąc o studiach.

 

To właśnie do nich i innej młodzieży próbującej upomnieć się o należne miejsce w społeczeństwie wolnym i godnym swej historii, odnieść można znany dwuwiersz młodocianego więźnia obozu w Jaworznie, że:

„Wolność można odzyskać - młodości nigdy”

 A jednak nigdy tego nie żałowali…

 

(Więcej na ten temat w książce Marii Żychowskiej, „Konspiracyjne organizacje młodzieżowe w Tarnowskiem 1945-1956”, Tarnów 2001)

Powrót

 

 

 

 

 

 

Wrzesień 1946.  Likwidacja doradcy sowieckiego kpt. Lwa Sobolewa

 

 

Cztery były filary komunizmu: wojsko, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego (MBP), restrykcyjne prawo i wojskowe organa sądowo-prokuratorskie.

We wszystkich czterech rolę wiodącą pełnili sowieccy oficerowie NKWD lub służalczy wobec systemu polscy komuniści, najczęściej narodowości żydowskiej. W ścisłym kierownictwie wojskowego wymiaru sprawiedliwości w Polsce, w latach 1944-1956 nie było osoby narodowości polskiej.

Przy tworzonych przez MBP Powiatowych i Wojewódzkich Urzędach Bezpieczeństwa Publicznego także działali sowieccy „doradcy”.  Byli nimi przeważnie absolwenci sławnej 3-miesięcznej szkoły NKWD w Kujbyszewie, którzy jako reprezentanci państwa niosącego światu „wyzwolenie”, tworząc terenowe struktury w Polsce, uczyli funkcjonariuszy tychże, swoich azjatyckich metod śledztwa.

 

W Tarnowie, twórcą Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (PUBP) był właśnie taki absolwent kujbyszewskiej uczelni, Stanisław Kroch.  Po nim byli już domorośli służalcy.

Im jednak „doradzał” w sposób profesjonalny „sowietnik”, pochodzenia żydowskiego, kpt. Lew Sobolew.

Brutalne metody stosowane przez Sobolewa, i jego polskich podkomendnych, doprowadziły do tragicznej akcji na budynek wodociągów, w której zginął harcerz Tadeusz Bereś i dwóch funkcjonariuszy PUBP; do przesłuchiwań z podpalaniem stóp, np. u Wiesława Budzika, co spowodowało serię sierpniowych aresztowań i do stosowania wyrafinowanych tortur jak: rażenie prądem najbardziej intymnych części ciała, bicie metalowym prętem po piętach i wiele innych stosowanych potem przez tarnowskich oprawców.

To Sobolew osobiście prowadził szereg przesłuchań uchybiając aresztowanym i nazywając ich bandytami, to on w sposób bezwzględny domagał się szybkiej likwidacji poakowskich struktur, przez wyniszczenie przede wszystkim byłych żołnierzy AK. Jak wspomina jeden z katowanych w ten sposób członków WiN-u, te metody były tak okrutne, że gdy został odesłany do więzienia całował mury celi. O tym społeczeństwo tarnowskie wiedziało tylko niewiele, a była też część takich, którzy nie przyjmowali do świadomości tego rodzaju faktów, bo zaburzałyby ich spokój. Takie ówczesne lemingi.

 

O tych sowieckich metodach śledztwa informował umieszczony w PUBP wywiadowca WiN Zygmunt Wójcik ps. „Korkociąg”, pełniący tam rolę oficera śledczego, domagając się jego usunięcia. Na podstawie jego raportów przesyłanych do kierownika Placówki WiN Tarnów Mariana Borowca ps. ”Myszka”, „Idzikowski”, ten wystąpił z wnioskiem do inspektora tarnowskiego Władysława Kowala ps. ”Rola”, „Sanecki” o likwidację Sobolewa. Ostatecznie jednak zgodę na taką akcję wydał kierownik Okręgu WiN Kraków Wojciech Szczepański „Bartosz”. W połowie sierpnia zagrożony także „Korkociąg” porzucił pracę w PUBP i przez Monachium, Wielką Brytanię udał się aż do Argentyny.

            Władysław Kowal „Sanecki” wykonanie wyroku na Sobolewie powierzył znów Janowi Jandzisiowi „Sośnie”, jako dowódcy oddziału samoobrony Rady WiN Tarnów ( wcześniej zorganizował likwidację Juliana Swiątka). Ten jednak miał trudności ze zdobyciem broni i odpowiednich ludzi. Istotnie pierwsza próba podjęta 4 września 1946 r. przez ludzi z Placówki WiN w Szerzynach nie powiodła się.  Nieprzygotowani do takich akcji trzej członkowie WiN-u dopiero na widok Sobolewa zaczęli ładować broń, co wywołało popłoch na ulicy i niemożność realizacji zadania.

 

Zamachu dokonano w tydzień później, 10 września 1946 roku w godzinach południowych.

Sobolew udał się samochodem na Pl. Św. Ducha (Burek) w towarzystwie żony. Po dokonaniu zakupów powrócili do samochodu. W czasie „puszczania” motoru drzwi były otwarte, w tym momencie podbiegło dwóch „osobników”, z których jeden oddał trzy strzały pistoletu 9 mm w stronę kapitana. Żona kapitana natychmiast wyskoczyła i zaczęła biec za „osobnikami” wzywając pomocy, lecz daleko biec nie mogła, gdyż była w poważnym stanie, natomiast kapitan zdołał jeszcze wyjść z samochodu, chwycił się za prawą pierś i upadł na ziemię koło samochodu - przekazano w meldunku do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie na Pl. Inwalidów.

 

          Pościg za uciekającymi pieszo zamachowcami na przestrzeni 7 km nie udał się, gdyż koło Łękawicy wpadli w las. Pogrzeb „sowietnika” odbył się 12 września z udziałem doradcy radzieckiego przybyłego z Krakowa. Zwrócono uwagę, że przemówienie prezydenta Tarnowa, Eugeniusza Sita, nie miało nic wspólnego z zamachem.  Natomiast przedstawiciel PPR Władysław Wojtas potępił tchórzostwo naszych obywateli, którzy widząc popełnione na ich oczach morderstwo nie odważyli się ująć morderców – relacjonowano w kolejnym meldunku.

 

      Zamachowcami byli mieszkańcy Woli Rzędzińskiej, członkowie WiN-u: Mieczysław Cielocha ps. „Sprytny” i Stanisław Zaucha ps. „Olsza”. O losie Mieczysława Cielochy, straconym w wyniku wyroku Wojskowego Sądu Rejonowego, informację zawiera lutowa kartka naszego kalendarza. Natomiast drugi zamachowiec Stanisław Zaucha zdołał się ukryć aż do ukazania się amnestii i ujawnienia, jako członek WiN posiadający broń. Po kilku miesiącach zwerbowano go na informatora pod pseudonimem „Brzoza”. Po dwóch latach odmówił jednak dalszej współpracy, motywując faktem, ujawnienia tegoż w czasie spowiedzi, co kapłan uznał za grzech, którego on nie chciał dalej popełniać. W rezultacie usunięto go ze szkoły średniej a gdy zwrócił się do MBP o umożliwienie dalszego kształcenia prośba nie spotkała się z aprobatą. A jednak spełnił swoje marzenia. Pracując jako ładowacz w kopalni „Kleofas” w Katowicach, zdobył potrzebne punkty by dostać się na studia do Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, którą ukończył i przez wiele lat pracował potem jako geolog.   

      Takie typowe polskie losy, jak każdego pokolenia, które musi nieustannie walczyć o wolność, godność i trwanie. 

Powrót

 

 

 

 

Sierpień 1946.  Pogotowie Akcji Specjalnej (PAS) przy  Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym

 

Miesiąc sierpień 1946 roku był okresem szczególnych aresztowań w Tarnowie. W dużym stopniu przyczynił się do tego przybyły z Tarnobrzeskiego oddział PAS, który zakwaterowawszy się w Iwkowej, zamierzał przedostać się za granicę. Dowódcą oddziału był 22-letni kpt. Tadeusz Gajda, ps. „Tarzan” doświadczony już w walce z Niemcami a współdziałający od lipca 1945 z Hieronimem Dekutowskim „Zaporą”.

Po nawiązaniu kontaktów z miejscowymi członkami Brygad Wywiadowczych i WiN-u, zamierzał utworzyć w Tarnowie odrębną strukturę PAS.  Przeprowadził tutaj dwie akcje rekwizycyjne na cele organizacji. Poszukiwany usilnie przez Urząd Bezpieczeństwa, został aresztowany 7 sierpnia 1946 r.

Na ślad jego działalności doprowadziły UB zeznania Wiesława Budzika z Łękawicy, syna kpt Józefa Budzika zamordowanego w Katyniu, który torturowany nieludzko, (oblewano mu stopy benzyną i podpalano) przyznał się do znajomości z „Tarzanem”.

Niesłychanie rozbudowana siatka agenturalna i szczególny nacisk kładziony na „walkę z bandytyzmem” przez doradcę sowieckiego kpt. Lwa Sobolewa sprawił, że do połowy sierpnia (po przejęciu dwóch archiwów organizacyjnych) zostało aresztowanych 19 osób z oddziału „Tarzana, 26 z WiN i 46 ze struktur terytorialnych (w tym 25 z Limanowej).

 

Aresztowanych osadzono najpierw w piwnicach PUBP przy zbiegu ulic Krakowskiej 25 i Malczewskiego 2 (obecnie jest tam tablica pamiątkowa) i tutaj wstępnie przesłuchiwano w szczególnie wyrafinowany sposób, potem przewieziono do Krakowa i osadzono w więzieniu przy ul. Senackiej 3 lub do WUBP na Pl. Inwalidów.

 

Po okrutnym i błyskawicznym śledztwie, już za miesiąc zostali skazani. Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie dnia 27 września 1946 r. pod przewodnictwem kpt. Mariana Piękosza z udziałem asesora WSR por. Ludwika Kiełtyki wydał wyrok, skazani zostali:

 

                           I.            Na karę śmierci, utratę praw publicznych na zawsze i przepadek mienia:

1.                 Tadeusz Gajda,

2.                 Wiesław Budzik,

3.                 Kazimierz Orczewski,

4.                 Wojciech Wall,

5.                 Józef Zabdyr,

6.                 Ryszard Kwaśniewicz,

7.                 Stanisław Sak,

                        II.            Na dożywocie, utratę praw publicznych na zawsze i przepadek mienia:

1.                 Julian Prażuch,

2.                 Teodor Truchan.

                     III.            Na długoletnie więzienie:

1.                 Józef Banek              - 15 lat, utratę praw publicznych na 5 lat i przepadek mienia,

2.                 Zofia Malinowska   - 15 lat, utratę praw publicznych na 5 lat i przepadek mienia,

3.                 Józef Lulek              - 12 lat, utratę praw publicznych na 5 lat  i przepadek mienia,

4.                 Henryk Bach           - 12 lat,

5.                 Tadeusz Stefaniak   - 12 lat,

6.                 Ks. Józef Wałek       - 10 lat,

7.                 Kazimierz Zelek         - 8 lat,

8.                 Tadeusz Zwoliński     - 8 lat,

9.                 Marian Adamowski   - 5 lat,

10.            Michał Macias            - 5 lat,

11.            Helena Masłoń            - 5 lat. 

 

                    IV.          Uniewinnieni zostali Andrzej Gadulski i Mieczysław Wyciślik.

 

      V.         Do odrębnego rozpatrzenia wyłączono sprawy: ks. Jana Piechoty, Jabłońskiego i Wojciecha Różańskiego.

 

Odczytanie wyroku nastąpiło nazajutrz 28 września, ale nie na sali sądowej, i nie w obecności członków rodzin, a w świetlicy więziennej.

 

Po ogłoszeniu wymienionego wyroku, rodziny wnosiły prośby o ułaskawienie lub zmniejszenie wymiaru kary.

 Podtrzymane jednak zostały kary śmierci wobec trzech pierwszych skazanych.

 

 Zmieniono kary: Ryszardowi Kwaśniewiczowi do 15 lat więzienia, Stanisławowi Sakowi do 10 lat, a Wojciechowi Wallowi i Józefowi Zabdyrowi na dożywocie.

 

Wyrok śmierci na Tadeuszu Gajdzie „Tarzanie”

 - wykonano 14 października 1946 r. na Montelupich w Krakowie.

Wyrok śmierci na Wiesławie Budziku

- wykonano 21 października 1946 r. na Montelupich w Krakowie.          

Wyrok śmierci na Kazimierzu Orczewskim

- wykonano 8 listopada 1946 r. na Montelupich w Krakowie.

 

Pozostali skazani wychodzili w latach 50-tych, po odbyciu przynajmniej połowy kary i pozytywnej opinii naczelnika danego więzienia. Nadal jednak pozostawali pod czujnym okiem „wielkiego brata”.

 

Wszyscy zostali zrehabilitowani w III RP, jako walczący o niepodległość Polski.

 

 

Wspomniana sprawa została szeroko opisana w książce Marii Żychowskiej „Represje komunistyczne w Tarnowskiem 1945-1956”, która ukaże się nakładem IPN pod koniec 2012 r.

 Powrót

 

 

 

 

Lipiec 1950.  Władysław Kowal, „Rola”, „Sanecki”

 

W dniu 4 lipca 1950 r. został aresztowany w Krakowie, długo przez Urząd Bezpieczeństwa poszukiwany, Władysław Kowal – Inspektor Rejonu Wschodniego Okręgu Krakowskiego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.

Absolwent Państwowego Seminarium Nauczycielskiego Męskiego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Tarnowie z 1926 r., nauczyciel  i działacz społeczny przed wojną na Górnym Śląsku. Prowadząc akcję uświadamiającą wśród miejscowej ludności autochtonicznej, nie dopuścił do utworzenia na tym terenie dwóch szkół niemieckich, na skutek czego był po wejściu Niemców poszukiwany.

W kampanii wrześniowej był dowódcą 1 plutonu 4 kompanii w Armii Kraków, docierając aż do Przemyśla, potem mieszkał, uczył i konspirował w Pleśnej. Jako oficer w ZWZ-AK o ps. „Rola” w czasie działań batalionu partyzanckiego 16 pp „Barbara”, pełnił funkcję adiutanta dowódcy batalionu kpt. Eugeniusza Borowskiego „Leliwy”. Po zamknięciu działalności AK, likwidował sprawy finansowe Obwodu, a następnie współtworzył wraz z kpt. Eugeniuszem Holikiem ps. „Dobosz” nowe struktury Ruch Oporu Armii Krajowej (ROAK) a od września 1945 r. Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość (WiN) pod nowym pseudonimem „Sanecki”.

Od 1 V 1946 r. był kierownikiem Rady WiN Tarnów, od czerwca kierownikiem Rejonu Wschodniego Okręgu Krakowskiego WiN (na 4 powiaty). Dzięki jego energii i pracy, Rejon Wschodni był najlepiej oceniany w Okręgu Krakowskim. Wobec ogromnych aresztowań w Tarnowie w sierpniu 1946 r. zmuszony był przez 4 lata ukrywać się, chociaż  mimo to nie przerwał kontaktu ze strukturami WiN. Raz został zdradzony przez kierownika Rady WiN Brzesko - Erwina Mojżeszka ps. „Sobieraj”. Ostrzeliwany, dwukrotnie raniony, zdołał uciec. Po tym fakcie, Powiatowy Urzędu Bezpieczeństwa w Tarnowie tłumaczył się przed Wojskową Prokuraturą w Krakowie z zaistniałej w Tarnowie strzelaniny wyjaśniając, że wprawdzie strzelano, ale do uciekającego członka WiN a nie do obywatela narodowości żydowskiej.

Po raz drugi zdradzony został przez kolegę szkolnego i konspiracyjnego, Stanisława Wodzińskiego, który był aktywnym agentem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Krakowie o ps. „Sto”. Nie wiedząc o tym, Kowal prosił go o wyrobienie nowych, fałszywych dokumentów dla niego i ukrywającej się siostry Marii, współdziałającej razem w WiN, (o ps. „Szarotka’ i „Zosia”). W umówionym do odbioru dokumentów dniu „Sanecki” został aresztowany, natomiast Maria Kowal „Szarotka” 7 lipca 1950 r.

Dnia 5 marca 1951 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie, pod przewodnictwem kpt. Władysława Sierackiego, w rozprawie przeprowadzonej tajnie, skazał obydwoje:

 

Kowala Władysława s. Stanisława i Katarzyny z d. Przywara, ur.19 XII 1905 w Tarnowie - dwukrotnie na karę śmierci, jako karę cząstkową, łagodząc ja na mocy amnestii z 1947 r. na dożywocie, z utratą praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze oraz przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa.

 

Kowal Marię - c. Stanisława i Katarzyny z d. Przywara, ur. 6 II 1920 r. w Tarnowie - na 3 lata więzienia i utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na 2 lata i przepadek mienia.

 

 

Orzeczone kary odbywali: Władysław Kowal na Montelupich w Krakowie, potem w Rawiczu i we Wronkach – warunkowo zwolniony ze względu na stan zdrowia 29 kwietnia 1957 r.

Za swoją patriotyczną postawę i bezkompromisową działalność, „odsiedział” długich 6 lat i 9 miesięcy.

Maria Kowal więziona była na Montelupich w Krakowie i w Grudziądzu - odbyła karę w całości. Do dzisiaj nie chce składać nawet relacji na ten temat - tak bolesna była jej młodość.

Dziwnym zbiegiem okoliczności, w rok później został skonfiskowany ich dom rodzinny w Tarnowie przy ul. Reymonta 5. Dopiero na skutek wielu różnych zabiegów, zdołano odzyskać prawo do własnego domu

O metodach śledztwa i warunkach więziennych, obydwoje nie chcieli mówić po zwolnieniu. W. Kowal nie miał już możności pracować jako pedagog. Pracował w charakterze księgowego w Aptece im. T. Kościuszki u ojca kolegi - partyzanta Jerzego Pertkiewicza.

Wierny swojemu powołaniu wychowawcy i żołnierza, zbierał potem materiały dokumentujące walki partyzanckiego batalionu „Barbara” i publikował w dostępnej prasie.

Do samej śmierci nieustannie był inwigilowany i to przez bliskich rzekomo przyjaciół. Zmarł w Tarnowie 9 września 1972 r. Nawet na pogrzebie był informator „Roman” do dzisiaj niezidentyfikowany.

Zachowując pamięć o tym niezwykłym patriocie, który opuścił rodzinę i czworo dzieci, skazując ich na nędzę a żonę zaraz po urodzeniu syna na kilkumiesięczne więzienie na Montelupich w Krakowie.

W Tarnowie ufundowano w 2011 roku dwie tablice poświęcone por. „Roli”, „Saneckiemu” - Władysławowu Kowalowi. Jedna odsłonięta 1 sierpnia 2011 r. się w kościele XX Misjonarzy w Tarnowie, druga 1 września 2011 r. przed wejściem do kościoła w Pleśnej. Równolegle odsłonięto też tablicę w Pleśnej poświęconą Władysławowi Zatorskiemu „Lawinie”, zabitemu w akcji tarnowskiego Urzędu Bezpieczeństwa dnia 1 września 1945 roku.

 

Niezapomniani Wyklęci Żołnierze! Cześć Ich pamięci!

 Powrót

 

 

 

                     

Żołnierze Niezłomni, Żołnierze Wyklęci, nasi Bohaterowie

   

 Na terenie Tarnowa i powiatu tarnowskiego opór wobec „czerwonej zarazy” był powszechny, szczególnie na skutek stosowania niesłychanego terroru przez NKWD wobec żołnierzy Armii Krajowej.

 

Po oficjalnym rozwiązaniu Armii Krajowej, (19 I 1945 r. w Częstochowie) bunt ten ogniskował się głównie w Ruchu Oporu Armii Krajowej, (ROAK), w Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW), Narodowych Siłach Zbrojnych (NSZ), Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym ( NZW) i jego strukturze Pogotowiu Akcji Specjalnej (PAS) a przede wszystkim w czołowej strukturze komunistycznego oporu w Zrzeszeniu Wolność i Niezawisłość (WiN).

 

Niezależnie od wymienionych działała - głównie w Tuchowie - organizacja „Orły w Amarancie” i „Związek Walki o Kresy Wschodnie”.

 

Liczne były organizacje młodzieżowe.

I tak np.: „Polska Straż Przednia” i „Związek Młodzieży Zbrojnej I” – zrzeszały młodzież harcerską, zbuntowaną po wprowadzonych „reformach” a potem po likwidacji ZHP. Usiłowali kontynuować ich działalność w „Związku Młodzieży Zbrojnej II starsi chłopcy z Mościc. W Liceum dla Wychowawczyń Przedszkoli działały dziewczęta pod nazwą „Koło Militarne USA”; „Związek Obrońców Ojczyzny” zrzeszał głównie chłopców z ul. Zamkowej, „Międzymorze” grupowało młodzież z powiatu tarnowskiego a w Szkole Rolniczej w Zbylitowskiej Górze działał „Związek Wolności”.

 

Wszyscy zrzeszeni w wymienionych organizacjach byli brutalnie traktowani w śledztwach, a skazywani przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie na wysokie kary więzienia - często na karę  śmierci - w sposób bezprzykładny niszczeni  byli  za swoją   polskość.

 

Z tej też racji w preambule Ustawy z dnia 3 lutego 2011 r. o ustanowieniu DNIA PAMIECI „ŻOŁNIERZY WYKLETYCH” zapisano, że obejmuje ona także „tych najmłodszych z antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienia dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób, przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siła reżimowi komunistycznemu…”

 

Jak jednak zrozumieć posłów z SLD i Ruchu Palikota, którzy w rok po ogłoszeniu Ustawy, w chwili zaproponowanej przez marszałek Sejmu uczczenia pamięci Żołnierzy Wyklętych minutą ciszy - wyszli z sali Sejmu?

Czy to świadczy o ich polskości?  Czy dalej jak mawiano w PRL-u, ojczyzną komunistów jest Związek Radziecki? Ale ZSRR już nie ma, więc gdzie jest ich ojczyzna?

 

Powrót

 

                                             

 

 

 

 

 

Czerwiec 1946.  Harcerska organizacja POLSKA STRAZ PRZEDNIA

 

 

Była to organizacja szczególna, powstała na terenie Dąbrowy Tarnowskiej i powiatu, w środowisku harcerskim, której członkowie przeszli z marszu, z konspiracji antyniemieckiej do antyradzieckiej. Potem rozprzestrzeniła się na teren powiatu tarnowskiego, Krakowa oraz Kudowa Zdroju, Śremu, Nowej Soli i Opola. Wszędzie tam, dokąd wyjeżdżali studenci-harcerze zorganizowani przez byłych dąbrowskich instruktorów: Romana Szpaka i Władysława Zawiślaka.

Organizacja, której struktura, program, założenia ideowe, zostały dokładnie wcześniej opracowane, a która zmieniała swoje kryptonimy dla zachowania bezpieczeństwa członków, była niemal profesjonalnie zaprojektowana, mimo młodego wieku organizatorów.

Najpierw więc były to „Drużyny Starszo-Harcerskie” (DSH) potem„ Konspiracyjny Związek Harcerstwa Polskiego” (KZHP) następnie „Polska Straż Przednia” (PSP).

 

Zasady programowe określono wyraźnie jako mające na celu: realizowanie i pogłębianie wielkiej idei skautingu. Służą więc dobru Narodu Polskiego przez pracę wychowawczą i samokształceniową, opartą o bezwzględną prawdę nauki katolickiej i wielką ideę katolickiego braterstwa.

       Prawo DSH określało jakim powinien być jego członek:

-       Jest wiernym wyznawcą wiary katolickiej

-       Umie zdecydowanie stanąć po stronie bezwzględnej prawdy

-       Praca dla dobra narodu jest celem jego życia społecznego

-       Dba o moralność swoją i otoczenia w którym się znajduje

-       Dba o swój rozwój intelektualny i fizyczny

-       Nie nadużywa tytoniu i napojów alkoholowych

-       Swoim postępowaniem w życiu organizacyjnym i prywatnym, potwierdza stale słuszność i prawdziwość wyznawanych idei,

-       Jest karny i gotów zawsze do największych poświęceń w obronie wiary i Ojczyzny.

 

A więc nie była to żadna „wywrotowa działalność”, a konsekwentne dążenia do zachowania i rozwoju ideałów harcerskich, jakie znali z okresu przedwojennego.

 

Skład Rady Organizacyjnej tworzyło 5 osób na czele z podharcmistrzem Romanem Szpakiem ps. „Szczery”, „Młody Las” i podharcmistrzem Władysławem Zawiślakiem ps. Wrzos”, „Wierny Boj”. Obydwaj studiowali w Krakowie. W strukturze organizacyjnej mieściły się zastępy, jako rejony w wymienionych wyżej miejscowościach.

Wydawano instrukcje, sporządzano systematycznie sprawozdania z działalności, co budzi podziw, gdyż żadna organizacja (poza WiN-em) nie miała tak rozbudowanej administracji.

W wyniku intensywnej działalności, szczególnie w okresie przed referendum (30 VI 1946) na terenie Nowej Soli, w sierpniu doszło do aresztowania 17 członków i procesów, w których trzech harcerzy zostało skazanych na karę śmierci. Pozostałych od 2-7 lat więzienia.

 

Aresztowania w grupie krakowskiej objęły 10 osób. Dzięki staraniom rodziców, wynajmujących najlepszych adwokatów krakowskich, głównych oskarżonych – Władysława Zawiślaka i Romana Szpaka skazano na karę 6 lat więzienia, pozostałych na 2 lata lub uniewinniono.

 

Najpóźniej rozpracowano młodzież z 21 Drużyny Harcerzy im. Kościuszki z Pleśnej zorganizowanych przez tarnowskiego harcerza Witolda Holca. W maju i czerwcu 1949 r. aresztowano 17 harcerzy.

 

Wojskowy Sąd Rejonowy (WSR) w Krakowie, w dniu 10 czerwca 1949 r., skazał:

 

Józefa  Chochołowicza   - ur. 15. 11. 1929 w Pleśnej, s. Marcina i Julii z d. Armatys – ucznia kl. IV Gimnazjum Handlowego w Tarnowie, za udział w PSP pod ps. „Wojski” na karę 5 lat więzienia.

Eugeniusza Hudykę - ur. 24.08.1929 w Pleśnej, s. Wojciecha i Marii a d. Klesyk, ucznia 3 kl. Gimnazjum Handlowego w Tarnowie  za udział w PSP pod ps. ”Chytry Lis” na  karę  5 lat więzienia, darowanej na mocy amnestii.

 

WSR w Krakowie, na sesji wyjazdowej w Tarnowie w dniu 25 czerwca, 1949 r., skazał:

 

Witolda Holca - ur. 21.01.1930 w Tarnowie, s. Mieczysława i Zofii z d. Eckstein, ucznia 1 kl. Liceum Mechanicznego w Tarnowie, na karę 2,5 lat więzienia.

Kazimierza Walca - ur. 4.09.1922 w Drohobyczu, s. Jana i Stefanii z d. Urban, wykształcenie 3 kl. gimnazjum, b. żołnierz batalionu partyzanckiego AK, „Barbara” pod ps. „Mściciel”, drużynowy 21 DH w Pleśnej, w PSP dowódca Placówki w Pleśnej, na karę 5 lat więzienia darowanych na  mocy amnestii.

Tadeusza Baszczowskiego – ur. 1.01.1929 w Łowczówku, s. Mieczysława i Marii z d. Bryl, ucznia 3 kl. Szkoły Mechanicznej, zastępca dowódcy placówki ps. ”Lew” na karę 5 lat więzienia,

Jerzego  Trepę  -  ur. 18.02.1930 w Łowczówku, s. Władysława i Jadwigi z d. Baran, ucznia 2 kl. Liceum Mechanicznego, na karę 5 lat więzienia.

Franciszka Masłowca - ur. 1.10.1930 w Pleśnej, s. Józefa i Klary z d. Klesyk, uczeń elektromonter, na karę 2 lat więzienia.

Czesława Baszczowskiego- ur. 1.01.1929 w Łowczówku, s. Mieczysława i Marii z d. Bryl, ucznia 3 kl. Szkoły Mechanicznej na 5 lat, darowanych na mocy amnestii.

 

WSR w Krakowie, w dniu 26 sierpnia 1949 r., skazał:

Edwarda Czernię - ur.6.01.1929 w Przecławiu, s. Wacława i Teodory z d. Furmańskiej, ucznia Gimnazjum na karę  2 lat więzienia.                

 

WSR w Krakowie, w dniu 25 czerwca 1949 r., skazał:

Tadeusza Kozika - ur. 7.02.1925 w Pleśnej, s. Marcina i Marii z d. Chochołowicz, wykształcenie podstawowe, b. żołnierz AK o ps. „Gruża”, w PSP pod ps. „Smigły Rydz”. Potem członek PPS (PZPR) ORMO na karę 8 lat więzienia.

Józefa Sajdaka - ur. 20.03.1929 w Pleśnej, s. Antoniego i Marii z d. Pękala, ucznia 4 kl. gimnazjum, za udział w PSP pod ps. „Pies”, na karę 5 lat więzienia.

Mariana Włodka – ur. 23.12.1930 w Pleśnej, s. Ignacego i Ludwiki z d. Kozik, ucznia 1 kl. szkoły zawodowej, w PSP pod ps. „Niedźwiedź”, na karę 5 lat więzienia.

Zbigniewa Walca - ur. 13.05.1918 w Sokalu, s. Jana i Stefanii z d. Urban, fotograf, potem członek PPR, PZPR, na karę 5 lat darowanych na mocy amnestii.

 

WSR w Krakowie, 21 lipca 1949 r., skazał:

Wojciecha Mazurkiewicza – ur. 10.03.1926 w Tuchowie, s. Franciszka i Marii z d. Kozioł, ucznia 4 kl. gimnazjum ogólnokształcące, kierownik placówki PSP w Tuchowie, na karę 5 lat więzienia darowanych na mocy amnestii.

Marka Fryca - ur. 10.04.1929 w Wierzchosławicach, s. Władysława i Heleny z d. Honzatko, ucznia II kl. Liceum Plastycznego im. Kenara w Zakopanem, na karę 5 lat więzienia.

 Józefa Wójcika - ur. 10.02.1929 w Ryglicach, s. Tadeusza i Katarzyny z d. Grzeń, wykształcenie średnie, na karę 6 lat więzienia, złagodzonych o połowę na mocy amnestii.

Stanisława Placka – ur. 19.01.1929 w Bistuszowej, s. Władysława i Anny z d. Zborowska, wykształcenie średnie,  na karę 6 lat więzienia złagodzonych o połowę na mocy amnestii.

 

Młodzi patrioci odbywali  karę za swoją harcerską służbę Polsce w najcięższych więzieniach: w  Tarnowie,   na Montelupich, we Wronkach, w Jaworznie, Kłodzku oraz w obozach pracy w Potulicach, Rusku i Jelczu.

 

Na skutek starań rodziców, przepłacających krakowskich adwokatów, wyprzedających  w tym celu swój majątek, w tym inwentarz żywy a nawet ziemię, po odsiedzeniu połowy kary i dobrej opinii naczelników więzień,   zostali zwolnieni w latach 1952- 1953.

W III RP wszyscy zostali zrehabilitowani.

 

Szczegółowy opis w pracy autorki pt.: „Konspiracyjne organizacje młodzieżowe w Tarnowskiem 1945-1956”, Tarnów  2001.

 

 

Powrót

 

 

 

 

 

 

 

 

Maj 1953.  Koło Militarne USA

 

 

Pod tą groźną nazwą, kryła się grupka nastolatek z Liceum dla Wychowawczyń Przedszkoli w Tarnowie, która nie chciała się poddać natrętnej indoktrynacji ideologicznej, narzucanej przez dyrektorkę tegoż, Bronisławę Granecką, żonę ówczesnego inspektora szkolnego.

Z inicjatywy Kazimiery Więcek, kilka dziewcząt zaczęło pisać ulotki o treści antypaństwowej i rozwieszać je na licach miasta. Ulotki były proste, pisane na zwykłych kartkach z bloku, tyle, że „drukowanymi” literami. Dziewczęta były bardzo naiwne. Chcąc poszerzyć działalność swej organizacji, w dniu 8 maja 1953 roku (a więc już po śmierci Stalina) wywiesiły specjalny afisz wzywający osoby sympatyzujące z ich poglądami do stawienia się w określonym miejscu i czasie.

Stawił się punktualnie funkcjonariusz Powiatowego Urzędy Bezpieczeństwa Publicznego, który zauważywszy ich ucieczkę, łatwo ustalił miejsca ich zamieszkania.

 

W dniu 9 maja 1953 r. zostały aresztowane uczennice wspomnianego Liceum

-              Kazimiera Więcek - c. Juliana i Marii z d. Forgiel, ur. 16.08.1936 w Żabnie, uczennica klasy drugiej,

-              Maria Duda - c. Leona i Cecylii z d. Nosek, ur. 1.10.1936 w Zalasowej, uczennica klasy drugiej,

-              Zofia Tomasiewicz - c. Mateusza i Julii z d. Sorys, ur.11.05.1936 w Tarnowie, uczennica klasy drugiej,

-              Wanda Boruch - c. Władysława i Heleny z d. Mikuta, ur.18.07.1937 w Tarnowie.

-              Teresa Boda - c. Ludwika i Albiny z d. Siedlik, ur.12.10.1936 w Łękawicy,

 

Wandę Boruch i Teresę Bodę, po odpowiednim poinstruowaniu rodziców, zwolniono, ale sprawowano nad nimi nadzór. Natomiast pozostałe dziewczęta, po 3-dniowym śledztwie w budynku PUBP przy ul. Bandrowskiego, przewieziono pod silną eskortą do więzienia tarnowskiego.

W śledztwie przyznały się do swej działalności od 1952 roku.  Pretensjonalną nazwę przyjęły dopiero tydzień przed aresztowaniem, wcześniej działały bez ram organizacyjnych. Zofię Tomasiewicz przewieziono nawet do Krakowa na Montelupich, gdzie była obserwowana przez współwięźniarkę, która donosiła, iż Tomasiewicz mimo swych 17 lat jest zdemoralizowana do szpiku kości. Sądzona też była odrębnie.

Pierwsza rozprawa odbyła się 24 lipca 1953 r., ale obejmowała tylko Kazimierę Więcek i Marię Dudek. Sąd oddał ich pod opiekę rodziców. Wówczas zaprotestował szef tarnowskiego PUBP kpt Alfred Lipka, uważając, ze Kazimiera Więcek, która dzielnie broniła się sama jest zdecydowanym wrogiem PRL.

W wyniku powyższego protestu Sąd Powiatowy w Tarnowie Wydział dla Nieletnich – w dniu 30 lipca 1953 r. nakazał umieszczenie obydwóch dziewcząt w Zakładzie Poprawczym, ale wobec Marii Dudy w zawieszeniu na 2 lata.  I tym razem PUBP upierał się by K. Więcek pozostawała w Zakładzie Poprawczym do 21 roku życia, chociaż Sąd tego nie zakładał.

Maria Duda została zwolniona do domu a Kazimiera Więcek po przebyciu w tarnowskim więzieniu okresu od 20 czerwca do 24 lipca 1953 r. została zesłana do Zakładu Poprawczego najpierw we Wodzisławiu Śląskim, potem w Oryszewie k. Sochaczewa, aż do osiągnięcia pełnoletności.

Zofia Tomasiewicz została skazana przez Sąd Powiatowy Wydział II w Tarnowie dnia 12.11.1953 r. na 4 lata Zakładu Poprawczego. Na skutek jednak złożonej przez rodzinę skargi rewizyjnej, wyrokiem Sądu Wojewódzkiego Wydziału V Karno-Rewizyjnego w Krakowie dnia 22 grudnia 1953 r. została zwolniona z więzienia i oddana pod nadzór kuratorski, sprawowany przez Janinę Zelmer. Więzienie tarnowskie opuściła w wigilię 1953 roku.

W III RP Kazimiera Więcek-Zachara z Zakliczyna i Zofia Tomasiewicz- Kilian z Tarnowa zostały zrehabilitowane.

Powrót

 

 

 

 

 

 

 

 

Kwiecień 1948.   Organizacja młodzieżowa  „MIEDZYMORZE”

 

7 kwietnia 1948 r. Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowie aresztował 11 członków tajnej organizacji młodzieżowej „Międzymorze” (9 chłopców i 2 dziewczyny), zrzeszającej uczniów szkół średnich w Tarnowie i Dębicy a pochodzących z tarnowskiego powiatu.

Organizatorem i przywódcą był 20-letni Edward Baran z Karwodrzy, który w ciągu kilku miesięcy pozyskał do organizacji 13 członków. Wśród nich znalazł się Roman Mróz, który ich zdradził, stąd nie został aresztowany a Franciszek Solarz z Karwodrzy zdołał uciec i ukrywał się aż do 1952 roku.

Zamierzona przez nich działalność miała odbywać się w ramach 5 sekcji: wywiadowczej, łączności, wypadowej, gospodarczej i sanitarnej. Zebrania zawsze rozpoczynali od modlitwy, omawiając plan działania. Usiłowali zbierać broń, która mogła się przydać w wypadku wybuchu III wojny światowej, na którą wszyscy czekali; prócz tego pisali i kolportowali ulotki antypaństwowe.

Nie zdążyli rozwinąć działalności…Szefem PUBP był w tym czasie sławny z okrucieństwa i gorliwości Stanisław Strzałka, rezydujący już w nowym gmachu przy ul. Bandrowskiego.

Po miesięcznym, ale bardzo okrutnym śledztwie, sprawę zamknął Wojskowy Sąd Rejonowy (WSR) w Krakowie na sesji wyjazdowej w Tarnowie 15 maja 1948 r. pod przewodnictwem por. Władysława Sierackiego, ogłaszając wyrok:

-               Edward Baran ps. „Karpacki” - ur.12 VI 1928 r. w Karwodrzy pow. Tarnów, syn Józefa i Katarzyny z d. Kawa, uczeń 1 kl. Liceum Mechanicznego w Dębicy, członek ZHP - na łączną karę 15 lat więzienia oraz utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na okres 3 lat.

-               Stanisław Leśniak ps. „Sokół” - ur.6 X 1929 r. Janowicach pow. Tarnów, s. Piotra i Emilii z d. Krakowska, uczeń 2 kl. Gimnazjum Mechanicznego w Tarnowie, łącznik AK - na łączną karę 12 lat więzienia oraz utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na okres 3 lat,

-               Stanisław Kruczek ps. „Szczygieł” - ur. 10 V 1928 r. w Trzemesnej pow. Tarnów, s. Piotra i Zofii z d. Londwik, rolnik, właściciel mieszkania, w którym odbywały się zebrania, na łączną karę 12 lat więzienia,

-               Jan Turaj ps. „Puchacz” - ur. 25 XI 1928 r. w Ryglicach pow. Tarnów, s. Tomasza i Natalii z d. Smolucha, uczeń 2 kl. Gimnazjum Mechanicznego w Tarnowie, członek ZHP i Sodalicji Mariańskiej - na łączną karę 10 lat więzienia.

-               Franciszek Jędrzejczyk ps. „Wilczur”- ur. 20 I 1929 r. w Bukowej pow. Jasło, s. Władysława i Weroniki z d. Chajn, uczeń 2 kl. Gimnazjum mechanicznego w Dębicy, członek PCK, - na łączną karę 8 lat więzienia

-               Zdzisław Różycki  ps. „Wyżeł” - ur. 8 III 1930 r. w Chojniku pow. Tarnów, s. Stanisława i Stefanii z d. Kiełbasa, uczeń 2 kl. Gimnazjum Mechanicznego w Tarnowie, członek ZHP, ”Wici” - na łączną karę 7 lat więzienia,

-               Czesław Knapik ps. „Struś” - ur. 5 VII 1930 r. w Rychwałdzie pow. Tarnów, s. Władysława i Jadwigi z d. Walkowicz, uczeń 4 kl. Gimnazjum Handlowego, członek Kółka Różańcowego, Sodalicji mariańskiej, „Wici” i PCK - na łączną karę 6 lat więzienia.

-               Stefan Kargól ps. „Tygrys” ur. 15 X 1929 r w Wojkowicach pow. Brzesko, s. Wojciecha i Stanisławy z d. Dąbrowa, uczeń 2 kl. Gimnazjum mechanicznego w Dębicy, członek ZHP i PCK - na łączną karę 6 lat więzienia.

-               Helena Dziadzio ps. „Zakrzewska” - ur. 6 VI 1929 r. w Pleśnej pow. Tarnów. c. Józefa i Tekli z d. Wojtowicz, uczennica 2 kl. Gimnazjum Krawieckiego i kursu maszynopisania - na łączną karę 5 lat więzienia.

-               Ewa Rygiel ps. „Dobromyślna” - ur. 28 VII 1929 w Faściszowej pow. Tarnów, c. Franciszka i Stanisławy z d. Słowik, uczennica 3 kl. Gimnazjum Ogólnokształcącego im. Królowej Jadwigi, członek ZHP, - na karę 5 lat więzienia.

 

Odrębnie sądzony był Jan Iwaniec ps. „Szpak” ur.19 VII 1924 r. w Karwodrzy pow. Tarnów, s. Wojciecha i  Bronisławy z d. Kawa, rolnik, syn „kułaka”, członek „Wici” skazany przez WSR w Krakowie 18 X 1948 pod przewodnictwem por. Władysława Sierackiego na łączną karę 2 lat więzienia.

 

Skazani przebywali w więzieniach: Tarnów, Montelupich, Jaworzno, Wronki, Potulice, w kamieniołomie Bielawy, kopalni „Andaluzja” i innych.  Zwalniani byli dopiero w latach 1951-1955 po dużych staraniach rodzin i odbyciu przynajmniej połowy kary. Wszyscy zostali zrehabilitowani w III RP.

 

IDEA „MIEDZYMORZA”

 

Podczas śledztwa, członkowie „Międzymorza” zorientowali się, że sama nazwa organizacji budziła agresję śledczych. Wówczas nie znali jeszcze samej idei „Międzymorza”, ale zapewne niektórzy z funkcjonariuszy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie, kojarzyli ją właściwie, obawiając się, że może mieć szeroki zasięg.

Geograficzne bowiem pojęcie „Międzymorza” obejmuje obszar między Bałtykiem a Morzem Czarnym, a więc: Polskę, Białoruś, Estonię, Litwę, Łotwę i Ukrainę, czyli teren obejmujący dawny obszar Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Ideę zjednoczenia tych państw, podjął bezpośrednio po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. Naczelnik Państwa Józef Piłsudski. Realizację jej rozpoczął od pomocy wojskowej udzielonej Białorusi w 1919 r., Łotwie w 1920 r. zagrożonej przez Rosję Ukrainie w 1920 r. (o wolność której zginęło 113 tysięcy polskich żołnierzy). Upadek Ukrainy traktował Piłsudski jako wyrok śmierci wydany na Polskę. Tym bardziej starał się o urzeczywistnienie idei „Międzymorza”. Wobec niepowodzeń zbrojnych, wielki mąż stanu przeszedł do działań politycznych. Polecił mianowicie Tadeuszowi Hołówce stworzenie „Organizacji Prometejskiej” zrzeszającej emigrantów z Ukrainy, Białorusi i Kaukazu. Celem tej organizacji było sprowadzenie Rosji do dawnych granic etnicznych. Czy można się zatem dziwić, że sama ta nazwa budziła agresję funkcjonariuszy PUBP?

Wprawdzie Edward Baran zakładając wspomnianą organizację nie znał jej założeń, niemniej idea ta była w latach 40.i 50, intensywnie lansowana przez Rząd RP na Uchodźstwie. Centrum owej unii politycznej miała stanowić Polska, zaś jej członkami miały być: Albania, Białoruś, Bułgaria, Czechy, Estonia, Grecja, Jugosławia, Litwa, Łotwa, Rumunia, Słowacja, Ukraina i Węgry.

 

Ideę „Międzymorza” podjął, i zaczął realizować śp. Prezydent Lech Kaczyński….

 

Powrót

 

 

 

 

 

         

1 Marca.   Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”

 

Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, ustanowiony z inicjatywy poległego pod Smoleńskiem śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zatwierdzony Ustawą Sejmu RP z 3 lutego 2011 r., oddaje hołd wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przeciwstawiali się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu.

Powrót

              

 

 

 

 

Marzec 1946.   Likwidacja szefa UB w Tarnowie – Juliana Świątka

 

28 marca 1946 r. został zlikwidowany w Tarnowie zastępca szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego Julian Swiątek, na podstawie wyroku kierownictwa Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość w Tarnowie.

 

Julian Świątek – mimo swoich dopiero 20 lat - był wyjątkowo gorliwym funkcjonariuszem reżimu komunistycznego i z tej racji szybko awansował.  Przyjęty do PUBP w Tarnowie 4 VI 1945 w charakterze referenta III Sekcji, wkrótce został jej kierownikiem a od 1 lutego 1946 r. zastępcą szefa PUBP. W swojej III Sekcji miał już zwerbowanych we wrześniu 1945 r. 8 informatorów i 10 agentów. Ten fakt, pozwalał mu brutalnie tropić rozbudowujące się podziemie antysowieckie. Informując o tym w swoich, co 5 dni składanych raportach zapewniał, że równolegle zaprowadza też  teczki na członków PSL.

 

 To właśnie Swiątek wykrywał wszystkie zalążki jakiegokolwiek organizowania się społeczeństwa, werbując agentów z otoczenia Wincentego Witosa, dr Karola Juraszka, do którego mieli przychodzić inteligenci. Śledząc „grupę” dr Romaniewskiego (zbierającą się towarzysko), inwigilując czterech pracowników nawet z własnego PUBP z uwagi na „przecieki”, oficjalnie też podejrzewał prezydenta Tarnowa Eugeniusza Sita, że  finansuje bojówkę, która miała” skracać o głowę”  członków  PPR. To Świątek utrudniał organizację  Stronnictwa  Pracy odmawiając przydzielenia lokalu, to on zawiesił działalność  Związku Pracy „Orka”, plombując lokal i zabierając  akta, to on domagał się aresztowania  prezesa  PPS Władysława  Lorenza (chociaż   nie uzyskał na to zgody), to on ustalił drogą agenturalną, że od 12 października 1945 r. istniało Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, jeszcze nie zalegalizowane, chociaż złożono podanie ze statutem 27grudnia 1945 r. i odbyło się jedno zebranie.

W sprawozdaniu pisał: „W dniu 22 I 1946 r. zabrałem wszystkie akta PTG „Sokół” z Referatu Społeczno-Politycznego i zabroniłem kategorycznie jakiejkolwiek działalności tegoż Towarzystwa, bowiem w przeciwnym razie zostaną zastosowane sankcje karne”

 

Poszerzając szybko zakres swojej władzy domagał się, by to jego sekcja wydawała zezwolenia na wszystkie zebrania i uroczystości.

Szczególnie gorliwie tropił młodzież harcerską, podejrzewając braci Łabnów z Mościc o rozprowadzanie ulotek (mimo niewinności zdążyli uciec, co utwierdziło go w przekonaniu o ich winie).    Natomiast w Tarnowie : „W związku z rozpracowywaniem sprawy o kryptonimie „Nauka” wszyscy członkowie tej organizacji zostali zatrzymani wraz z bronią (!) i materiałami wybuchowymi. Organizacja ta pod nazwą Związek Obrońców Ojczyzny liczy 9 członków. Są to chłopaki politycznie wyrobieni i uświadomieni swego celu.”

W czasie śledztwa tych 9 uczniów, zamieszkałych przeważnie przy ul. Zamkowej, a zdradzonych przez kolegę, miał zażądać wysokiej łapówki w dolarach za ich uwolnienie.  Te niezliczone dowody jego aktywnej wrogości wobec własnych rodaków sprawiły, że w wyniku wiadomości o posiadanej przez niego liście dalszych aresztowań, zlecono wykonanie wyroku dowódcy oddziału osłonowego Rady WiN w Tarnowie Janowi Jandzisiowi ps. „Sosna”, byłemu żołnierzowi AK z 4 kompanii „Ewa” batalionu partyzanckiego „Barbara”.

 

Rozpoznania sytuacji i rozkładu dnia pracy dokonał Marian Borowiec „Trawka”. Akcją kierował J. Jandziś, który 28 marca 1946 r. przybył pod dom przy ul. Starowolskiego 23 gdzie mieszkał Swiątek. Gdy ten około godz. 9-tej wychodził do pracy w PUBP przy ul. Krakowskiej 25 - Malczewskiego 2, wskazał go swoim towarzyszom. Augustyn Kurek ps. „Krzak” oddał w kierunku ubowca dwa strzały a Roman Śledź ps. „Świt” zabrał zabitemu pas z bronią i dokumenty, po czym cała trójka udała się na skrzyżowanie przy ul. Krasińskiego z Klikowską, gdzie oczekiwał na nich z dwoma rowerami Adolf Wiśniewski ps. „Wrona”. Zamachowcy odjechali na rowerach a Wiśniewski z Jandzisiem oddalili się piechotą.

Poszukiwania sprawców przez długi czas pozostawały bez rezultatu. Niemniej na funkcjonariuszy padł „blady strach”, bo w pierwszym kwartale 1946 roku zginęło już ich trzech (dwóch w akcji na budynek wodociągów: Płaszyński i Siadyk).

Szef PUBP pisał w sprawozdaniu do Krakowa: „Chcąc  zapobiec podobnym wypadkom UB stara się  o przydział sąsiedniej kamienicy, w której mieszkaliby  wszyscy pracownicy UB. Prócz tego  kilku pracowników wniosło prośbę  o zwolnienie ich z UB – powód   podali: niepewność  jutra. Kilku pracowników przydzielono na inny teren.”

Spraw  była na tyle poważna, że na zebraniu aktywu PPR powiatu tarnowskiego,  Jan Pałka były członek KPP, wiceprezydent miasta, określił  sytuację  jako niebezpieczną i zasugerował, by PPR zeszła do podziemia !

Niestety, okupanci mieli czas i aparat terroru a oczekiwana III wojna światowa, po której spodziewano się uwolnienia spod okupacji sowieckiej, nie nadchodziła.

 

We wrześniu 1946 r. uczestnicy zamachu ( z wyjątkiem Jandzisia, który skutecznie się ukrywał) zostali w grupie innych aresztowani. Po intensywnym śledztwie, do którego dołączono jeszcze Tadeusza Puchałę ps. „Konrad” – Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie na rozprawie 11 lutego 1949 r., pod przewodnictwem kpt. Ludwika Kiełtyki, skazał  oskarżonych  żołnierzy WiN:

-        Tadeusza Puchałę – na karę śmierci zamienioną na dożywocie, utratę praw obywatelskich i honorowych na zawsze oraz przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa.

-        Augustyna Kurka – na karę śmierci zamienioną na dożywocie, utratę praw obywatelskich i honorowych na zawsze i przepadek mienia.

-        Romana Śledzia – na karę śmierci zamienioną na 15 lat więzienia, utratę praw obywatelskich i honorowych na zawsze i przepadek mienia.

-        Adolfa  Wiśniewskiego - na 7 lat więzienia i utratę   praw obywatelskich i honorowych na 5 lat.

 

Wymienieni przebywali w najcięższych więzieniach: Montelupich, Wronkach, Sztumie, Raciborzu i obozach pracy jak Potulice czy Strzelce Opolskie. Na skutek zabiegów rodzin i nieustannie zanoszonych próśb o ułaskawienie, które możliwe było dopiero po odbyciu połowy wyroku i dobrej opinii naczelnika danego więzienia, zostali zwolnieni w latach 1954-1957.

 

W III RP wszyscy zostali zrehabilitowani przez  Sąd Wojewódzki Wydział II Karny w Tarnowie w 1992 roku, jako walczący o niepodległość Polski.

(O Janie Jandzisiu „Sośnie” - opowiemy innym razem).

Powrót

 

 

 

 

 

Luty 1947.   Mieczysław i Bronisław Cielochowie, Stanisław Kiełbasa

 

 

7 lutego 1947 r. o godz. 9.45 w tarnowskim więzieniu wykonano wyrok śmierci przez rozstrzelanie na 3 żołnierzach WiN-u z Woli Rzędzińskiej.

Byli to:

-        Mieczysław Cielocha ps. „Sprytny" s. Stanisława i Marii, ur. 4 IX 1922 r. w Woli Rzędzińskiej,

-        Bronisław Cielocha ps. "Dąb", s. Józefa i Anny, ur. 3 VIII 1929 r. w Woli Rzędzińskiej,

-        Stanisław Kiełbasa s. Andrzeja i Zofii, ur. 16 VIII 1924 r. w Jodłówce pow. Tarnów.

 

Spośród nich, tylko Mieczysław Cielocha był wykonawcą wyroku na radzieckim doradcy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (PUB P) w Tarnowie kpt. Lwie Sobolewie 10 września 1946 r. Wówczas jednak mimo usilnych poszukiwań nie został ujęty ani on, ani drugi z wykonawców Stanisław Zaucha ps. "Olsza".

Przypadek zdarzył, że w Sylwestra 1946 r. grupa żołnierzy oddelegowanych do mających się odbyć za miesiąc wyborów, zatrzymała Mieczysława Cielochę, który był bez żadnych dokumentów ale z bronią. To wystarczyło. W ciągu niemal tygodnia aresztowano dziesięciu młodych ludzi, z terenu Woli Rzędzińskiej. Akt oskarżenia przedłożono w błyskawicznym tempie już l0 stycznia 1947 r. Przygotowano proces pokazowy w osławionej "czarnej sali" tarnowskiego Sądu. Postrzelonego wcześniej w akcji na terenie Woli Pogórskiej 17-letniego Bronisława Cielochę, przyniesiono na salę rozpraw ze szpitala na noszach (z amputowaną nogą), mimo, że był tam zarejestrowany pod innym nazwiskiem.

 

Na sesji wyjazdowej Wojskowego Sądu Rejonowego z Krakowa, która odbyła się w dniach 15 i 16 stycznia 1947 r. pod przewodnictwem Juliana Polan-Haraschina na 10 oskarżonych wydano 10 kar śmierci.

Wyrok ten, miał uświadomić społeczeństwu jak silna jest władza ludowa i zastraszyć przed nadchodzącymi wyborami, które miały być" wolne".".

W raporcie PUBP przesłanym do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie określono oskarżonych jako „Bandę Cielochy będącą zarazem zbrojną bojówką PSL".

Rodziny skazanych zwróciły się do Bolesława Bieruta, Prezydenta KRN o ułaskawienie. Niektórzy skazani sami pisali prośby ale Mieczysław Cielocha odmówił. Powiedział jednak do kolegów: "chcecie to piszcie o ułaskawienie. Ja nie piszę." W wyniku tych starań wobec siedmiu skazanych zmieniono karę śmierci na dożywocie, potem długoletnie więzienie.

Mieczysława Cielochę uznano za dowódcę 12-osobowej bojówki WiN i udział w zamachu na kpt. Lwa Sobolewa, Bronisława Cielochę za sam udział w nielegalnej organizacji WiN a Stanisława Kiełbasę za niestawienie się do odbycia służby wojskowej i udział w akcji na Posterunek ORMO w Jodłowej.

***

W trzy miesiące po wykonaniu kary śmierci, nowy naczelnik więzienia w Tarnowie chor. M. Zygadło informował Wojewódzką Prokuraturę w Krakowie 8 maja 1947 r., że do tej pory nie otrzymał na piśmie wyroków a zostały już wykonane. WPR zwróciła się więc do WSR l0 czerwca 1947 r. o nadesłanie odpisów wyroków.

A więc wyrok wykonano 3 miesiące przed formalnym nadesłaniem wyroku. Pośpiech ten tłumaczy się faktem, iż spodziewano się, że po "wolnych wyborach", (mimo potwornego terroru, jaki zastosowano, całkowicie sfałszowanych), miała ukazać się amnestia dla więźniów. Istotnie - "wolne wybory" odbyły się 19 stycznia 1947 r. a amnestia wyszła 22 lutego 1947 r. Tarnowscy Żołnierze Wyklęci nie mogli z niej skorzystać.

Powrót

 

 

 

 

 

Styczeń 1945.   Starszy Sierżant Józef Łabno, ps. „Chmura".

 

Bezpośrednio po tzw. "wyzwoleniu" 18 stycznia 1945 r. Tarnowa, NKWD usilnie poszukiwało ostatniego dowódcy Placówki AK "Tekla" w Tarnowie zefa Łabno ps. "Chmura". Ten, świadomy tego, ukryws.

Kiedy jednak przyszedł w lutym do domu po zmianę bielizny, został natychmiast aresztowany. Wywieziony do ZSRR pracował w kopalni węgla nad Morzem Czarnym.

Po powrocie do kraju, powrócił na przełomie 1947/48 r., podjął pracę w firmie budowlanej w charakterze pracownika umysłowego. Przypadkowo na ulicy spotkał Wojciecha asika ps. „Walek", (poszukiwanego przez Urząd Bezpieczeństwa, a znanego sobie z działalności w AK), który pokazał mu posiadany przez siebie pistolet.

Do tego faktu przyznał się potem torturowany Wojciech asik, w wyniku, czego Józef Łabno został aresztowany. dzony był przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie na sesji wyjazdowej w Tarnowie 28 kwietnia 1950 r. razem z całą grupą, która w jakikolwiek sposób miała kontakt z Błasikiem.

 W sprawie o sygnaturze Sr 228/50 - WSR pod przewodnictwem kpt Władysława Sierackiego - Józef Łabno - s. Wojciecha i Katarzyny z d. Wieratowskiej, ur. 24.12.1899 r. w Rzędzinie, wykształcenie 6 klas gimnazjum, urzędnik, żonaty, posiadający 2 dzieci, bez matku, zam. w Tarnowie ul. Pułaskiego 44 m.5 - odbywający służbę wojskową w latach 1919-1939 w 44 pp. w stopniu chorążego zawodowego, odznaczony w 1920 r. Krzem Walecznych 5 klasy i Brązowym Krzyżem Zasługi - został skazany za to, że "wiedział a nie powiedział”, iż Wojciech Błasik ma broń - na l rok więzienia.

Karę ową odbył w tarnowskim więzieniu w całości, w okresie od 3.11 1950 do 25 I 1951 r.

Powrót