Robert Wardzała, tarnowski poseł Platformy Ob., o którym mówi się, że „umie tylko skręcać w lewo”. Opinia ta, to zapewne z powodu tego, że żużlowcy jeżdżąc po torze żużlowym, zakręty pokonują  zawsze w lewo.

Ostatnio kieruje tarnowska, miejską Platformą. Znów w lewo?

Nadal jednak molestuje nas swym konterfektem na plakatach rozwieszanych na wszystkich nieomal tablicach w Tarnowie i w okolicznych miejscowościach.

Plakaty te pojawiają się zawsze w okresach, kiedy mówi się o możliwych przedwczesnych wyborach parlamentarnych. Widać pan poseł trzyma rękę na pulsie… o przepraszam… powinienem napisać, że jest gotowym do startu w momencie drgnięcia w górę taśmy startowej. Jako wybitny kiedyś żużlowiec – powinien mieć w tym wprawę, ale niestety, trudno ukryć wrażenie, że jak dotychczas, to były tylko falstarty i pieniądze w błoto.

 Plakaty z podobizną posła, i zawierające sugestię, że to „prawnik za darmo”, zawieszane są osobliwie tuż przed niedzielą, co naraża nas idących do kościoła na grzeszenie myślą a nawet może i mową - mową cichą pod nosem, no, ale to zawsze jest mowa, – mimo, że cicha. I powstaje dylemat czy nie ma przypadkiem konieczności iść do konfesjonału. Co gorsze, niektórzy grzeszą nawet uczynkiem zdzierając ukradkiem te afisze, o czym świadczy wyjątkowe zaśmiecenie okolicy tablic po plakatowaniu Wardzałą.

 

Pan poseł Platformy Ob(*) Robert Wardzała, oprócz sugerowania na plakatach, że jest prawnikiem, (faktycznie jest przedsiębiorcą, licencjatem z 2013 roku, prywatnej szkoły wyższej o specjalności „zarządzanie zasobami ludzkimi”(**)) ukrywa na tych afiszach fakt, że jest członkiem PO. Lansuje siebie a nie partię, do której należy (za sejmowe pieniądze?) bojąc się zapewne utonięcia razem z Platformą.

Trzeba przyznać, że w unikaniu utonięcia ma poseł Robert Wardzała dobrego mistrza, swego partyjnego towarzysza - Aleksandra Grada. Ten uciekał z „tonącego okrętu” co najmniej dwukrotnie i to skutecznie. Raz, gdy uciekł z AWS (Akcja Wyborcza Solidarność) do Platformy, a drugi raz, gdy ewakuował się z posła Platformy Ob. z marną pensja 12 tys. zł na budowniczego elektrowni atomowej, która nigdy nie powstanie, ale daje mu co miesiąc pensję w wysokości „marnych” 50 tysięcy.

/jb/

 

__________________________________________________________________

(*) Używam uparcie skrótu w formie „Ob.” wyrazu „Obywatelska” dla podkreślenia nieodpartego wrażenia, że ta obywatelskość PO jest warta tyle, co „Ob.” w PRL.

Niektórzy mówią, że ta obywatelskość Platformy Obywatelskiej ma tyle wspólnego z obywatelstwem, co Milicja Obywatelska w czasach PRL.

Bezwzględne lekceważenie podmiotowości obywateli Rzeczpospolitej jest jedną z najbardziej haniebnych cech PO. Namawianie przez, nie tylko polityków PO, ale piastujących najwyższe funkcje w Rzeczpospolitej (Tusk, Komorowski) do ignorowania referendów, nieliczenie się z milionami głosów poparcia dla obywatelskich inicjatyw jak wniosek „S” o referendum w sprawie wieku emerytalnego czy też obywatelska inicjatywa w sprawie sześciolatków czy też multipleksu dla TVTrwam, jest nie tylko lekceważeniem polskiego społeczeństwa, ale i psuciem kultury politycznej z dalekosiężnymi złymi skutkami dla społeczeństwa.

 

(**) Studiowanie przez posłów nieodparcie kojarzy mi się ze studiowaniem niejakiej pani poseł Hojarskiej. Była taka poseł Samoobrony. Otóż zapytana przez dziennikarza nie bardzo umiała odpowiedzieć, na jakim studiuje wydziale.

I jeszcze jedna historyjka. Swego czasu popularna w środowisku pracowników Azotów. Była to podsłyszana rozmowa ówczesnego VIP’a - sekretarza PZPR Ryszarda K. z wykładowcą - kierownikiem tzw. ”Mościckiej Sorbony”:, „na którym to ja jestem roku, panie dziekanie? Co? Na drugim? Oj wolno to panu idzie, to studiowanie, tow. dziekanie, bardzo wolno!”