Niemiecka prowokacja w Tarnowie  w nocy z 27 na 28 sierpnia nie była pierwszą.

 

 „Dam propagandowy pretekst rozpętania wojny, obojętnie czy wiarygodny. Zwycięzcy nikt później nie zapyta czy powiedział prawdę czy też nie” już 22 sierpnia 1939 r. oznajmił Hitler na spotkaniu z generałami Wehrmachtu. W ścisłym kierownictwie III Rzeszy opracowano operację pod kryptonimem "Himmler", która miała na celu usprawiedliwienie inwazji Wehrmachtu  poprzez oskarżenie Polski o agresywne zamiary wobec Niemiec.

Plan przygotowany w najbliższym otoczeniu Hitlera objęty został największą tajemnicą. Według założeń operacja miała doprowadzić do zrzucenia winy za wybuch wojny na Polskę. Niemiecka propaganda chciała przedstawić Rzeczpospolitą jako agresora, a III Rzeszę jako ofiarę polskiej "polityki imperialistycznej".

 Akcja miała polegać na przygotowaniu 180-200 aktów dywersyjnych na granicy polsko-niemieckiej, rzekomo przeprowadzonych przez polską stronę. Scenariusz "serii incydentów przygranicznych" przygotowało trzech najwyższych funkcjonariuszy III Rzeszy: szef ów: policji Heinricha Himmlera, Gestapo Heinricha Miillera i służby bezpieczeństwa Reinharda Heydricha.

Kluczową rolę w niemieckim planie miały spełnić sfingowane ataki na znajdujące się na terenie Niemiec przygraniczne niemieckie obiekty: radiostację w Gliwicach, leśniczówkę w Byczynie  oraz punkt celny w Rybniku-Stodołach.

Celem niemieckich prowokacji było nie tylko uzasadnienie agresji na Polskę, ale i osłabienie woli wykonania zobowiązań Wielkiej Brytanii i Francji wobec Polski. Adresatem propagandy były rządy i opinia publiczna tych krajów.

 

Prowokacja w Tarnowie  w nocy z 27 na 28 sierpnia nie była pierwszą. (Szerzej o tym zamachu na stronie histmag)

Pierwsze strzały ze strony bojówek niemieckich padły w nocy z 25 na 26 sierpnia 1939 r., gdy blisko trzydziestoosobowa grupa dywersyjna rozpoczęła atak na stację kolejową w Mostach koło Jabłonkowa. Napad związany był z pierwszym rozkazem ataku na Polskę 26 sierpnia. Z powodu podpisania 25 sierpnia w Londynie sojuszu brytyjsko-polskiego, Hitler zmienił termin w ostatniej chwili. Do uczestników prowokacji nie dotarł na czas meldunek o odwołaniu akcji. Jednostki polskiej Straży Granicznej odparły napaść na stację.

Zatrzymanych Niemców zwolniono po osobistych przeprosinach dowódcy niemieckiej 7. Dywizji Piechoty, który tłumaczył, że był to "incydent spowodowany przez niepoczytalnego osobnika".

 

Na 25 sierpnia zaplanowana była również akcja pod kryptonimem "Wielki głuszec" w Byczynie w pobliżu granicy na rzece Prosna, w miejscu gdzie Niemcy planowali wyprowadzić uderzenie na Łódź i Warszawę. Dywersanci ,przywiezieni z Berlina, przebrani w polskie mundury, przeprowadzili swą zbrodniczą akcję, rzekomo przeciw Niemcom, jednak dopiero 31 sierpnia.

Jedną z kolejnych prowokacji Abwehry miało być przeprowadzenie , zamachów na lokale niemieckich organizacji na terenie Polski w Katowicach. Główny wykonawca zadania został zatrzymany przez funkcjonariuszy polskiego wywiadu, gdy w samochodzie konsula III Rzeszy usiłował przekroczyć niemiecko-polską granicę,

31 sierpnia, pod osobistym nadzorem Heydricha, niemieccy zamachowcy dokonali napadu na radiostację w Gliwicach oddaloną około 10 kilometrów od granicy z Polską. Wykonanie zadania powierzono oficerowi SS (oddziału ochronnego NSDAP) Alfredowi Naujocksowi, znanemu z wcześniejszych akcji sabotażowych. Zamachowcy dowiedzieli się o wyznaczonym zadaniu dopiero tuz przed akcją.

Przed zaplanowaną prowokacją wycofano niemiecka ochronę radiostacji a jeden z policjantów wpuścił SS-manów, którzy przebrani w polskie mundury, zmusili załogą do wydania mikrofonu. Siedmiu niemieckich prowokatorów weszło o godzinie 17.00 do jednego z budynków administracyjno- technicznych kompleksu radiowego. Akcja trwała 20 minut i zakończyła się kompromitacją. Zajęto budynek, w którym nie znajdowało się studio, ale miejsce przekazywania programu stacji radiowej Breslau (Wrocław). Z powodów technicznych napastnicy przekazali jedynie krótki komunikat: "Uwaga, tu Gliwice. Radiostacja znajduje się w polskich rękach".

Ofiarą tej niemieckiej prowokacji stał się Franciszek Honiok - mieszkaniec Gliwic, polski patriota, uczestnik III Powstania Sląskiego. 30 sierpnia został porwany przez Gestapo. Niemiecka propaganda uznała, że jako patriota wpisuje się w rzekome nacjonalistyczne działania Polaków, miał być przedstawiony jako kierujący akcją dywersyjną. Po przeprowadzonej przez Niemców prowokacji Franciszek Honiok został zamordowany jako rzekoma ofiara niemieckiej obrony przed "polskimi powstańcami". Dwie godziny po ataku na radiostację w Gliwicach wszystkie niemieckie rozgłośnie nadały informacje o "polskich prowokacjach".

Prowokacja gliwicka pojawiła się na procesie norymberskim. Znamienne, że wykonawca akcji, hitlerowski zbrodniarz Alfred Naujocks, zeznawał jako świadek ... Po wojnie mieszkał w Republice Federalnej Niemiec. Nigdy nie odpowiedział za udział w morderstwie polskiego patrioty Honioka - jednej z pierwszych ofiar II wojny światowej. Prokuratura państwa niemieckiego umorzyła postępowanie.

1 września we wczesnych godzinach miał miejsce napad "niemieckich przebierańców" na punkt celny w Rybniku-Stodołach. Wznosząc okrzyki w języku polskim, dywersanci ostrzelali i zdemolowali budynekurzędu celnego. Tuż przed operacją przyjechał do Stodół na inspekcję Heinrich Himmler. Na miejsce ataku przywieziono niczego nieświadomych więźniów z obozu koncentracyjnego z Sachsenhausen. Zostali przebrani w polskie mundury i zastrzeleni, tak aby wyglądało, że zginęli podczas akcji.

Berlińskie radio nadal informowało o atakach "powstańców polskich" na terytorium Niemiec, które miały być wspierane przez oddziały Wojska Polskiego. Niemiecka propaganda oskarżała Polskę o rozpoczęcie wojny, rzekomo której ofiarą stała się III Rzesza

Opracowano na podstawie artykułu dr Krzysztofa Kawęckiego w: Nasz Dziennik z 31 sierpnia  2022 r.