WARSZAWA 11 LISTOPADA Ucichły petard głośne huki, Rozwiał się dym ognistych rac, Prawica znów dostała nauki, Że władza sympatią nie darzy nas. Kontrole, rewizje, zatrzymania, Jak za poprzednich, mrocznych lat, A my pragniemy świętowania, Tych Narodowych pięknych dat. Ulice się roją od policji, I strzały z broni gdzieś słyszymy, Pytamy stojąc tam w Stolicy, Czy Niepodległość znów tracimy? Kordonem czarnym za tarczami, Strzeżone siedziby dygnitarzy, Byśmy nie mogli za oknami, Zobaczyć naszej władzy twarzy. Gorycz i łezkę mając w oku, Warszawę opuszczam tej jesieni , Z nadzieją, że w przyszłym, lepszym
roku, To świętowanie nam się zmieni. 11. 11. 2012 r.
Kazimierz
Płaczek
|