Polsko obudź się
Do Warszawy, gdy przybyłem, Tłumy ludzi zobaczyłem. Dziarskie buzie, flag tysiące, Choć podróże są męczące.
Że jest prawo chcą przypomnieć, O swą godność się upomnieć. Aby TRWAM nie poniżano, O Smoleńsku nie kłamano.
Chcą by pracy nie wydłużać, W bagnie kłamstwa się nie nurzać. By nie gardził brat swym bratem, Był mu sługą, a nie katem.
Władza swoich karmi michą, Innym każe siedzieć cicho. Żadnych mediów, żadnej prasy... Chce przywrócić dawne czasy.
Dobrobytem ciągle mamią, Konstytucję jawnie łamią. I tłumaczą jakby mało, Że się przecież nic nie stało.
Więc tych biednych, upodlonych, Zebrał Rydzyk w bataliony. I przybyli w czas poranny, Na warszawski marsz obronny.
Są nas setki, są tysiące, I żądania są gorące. Tak się piękna myśl zrodziła, By się Polska obudziła.
I Ty się obudź, co jeszcze śpisz, O Polsce, co ginie przyjemnie śnisz. Ja nie wiem czy wierszyk coś zmieni, coś da, Lecz marsz o Polskę niech dalej TRWA.
1. 10. 2012 Kazimierz Płaczek
|